Wyprawa do Wielkiej Izery

Jeśli lubisz górskie klimaty, ale masz dość zatłoczonych kurortów i irytuje cię widok nieskończonych tłumów maszerujących jak na 1-majowym pochodzie, odkryj urokliwą Wielką Izerę. Odkryj dosłownie.
Wielka Izera (z niem. Gross Iser) to w istocie nazwa nieistniejącej już górskiej osady, schowanej w Górach Izerskich, na południowo-zachodnim krańcu Polski. Aby dotrzeć do rajskiej hali, z każdej strony należy liczyć się najpierw z pokonaniem górskiego pasma. To jak zapomniany eden, skrzętnie ukryty przez naturę w śródgórskim obniżeniu przed ingerencją z zewnątrz. Ponad sto lat temu, kiedy nie było tu wygodnych dróg i oznakowanych szlaków turystycznych, dotarcie do Izery wymagało wysiłku i dobrego obeznania z terenem.
Jeszcze nie tak dawno przeciętny zjadacz chleba nie mógł nawet marzyć o jej oglądaniu, ponieważ tuż obok przebiegała pilnie strzeżona granica polsko-czechosłowacka.

Obecnie miejsce to jest znane bardziej pod nazwą Hali Izerskiej, którą przecina meandrująca rzeka Izera o czystym szafirowym obliczu, wyznaczająca na tym obszarze granice państwowe. I to właśnie szlachetna Izera z krystalicznie czystą wodą i bielutkimi „plażami” na tle rozległej górskiej łąki kuszą swym dziewiczym urokiem, iż człowiek nie potrafi oderwać zeń wzroku. A i ryby w Izerze uświadczysz. Tutejsze łąki porastają aromatyczne zioła, których woń w cieplejsze dni od razu po wejściu na halę wbija się do nozdrzy.
Położona na wysokości 840-880 m n.p.m. hala charakteryzuje się surowym klimatem. Nawet w lipcu temperatura lubi tu spaść poniżej zera. Część hali znajduje się na terenie rezerwatu przyrody Torfowiska Doliny Izery. Pokłady torfu to dowód, iż niczym w kraterze starego wulkanu było tu niegdyś jezioro. Jeszcze na początku XX wieku rząd czechosłowacki posiadał gotowy plan spiętrzenia wód Izery, przez co powstałby długi na 8 km gigantyczny akwen. Gdy na wiosnę ustąpią zmarznięte śniegi i lody, można doświadczyć polodowcowy krajobraz, taki jaki pojawił się na naszych nizinach ok. 10 tys. lat temu.


Jakby ze znamienitości natury było mało, to i historia z archeologią nostalgicznie okrasiły Halę Izerską. Według kronik, pierwszy zamieszkał tu osadnik imieniem Tomasz, uciekający z Czech przed prześladowaniami religijnymi. Było to w 1630 roku. Na przestrzeni kolejnych stuleci urosła tu prawdziwa wieś na kilkadziesiąt domów, ze szkołą, leśniczówką, gospodami. Ponoć dawno temu stał tu nawet młyn. Początek XX wieku to okres największej popularności turystycznej Wielkiej Izery. Aż trzy obiekty noclegowe na tak małą wioskę, kawiarnia z górskim klimatem i słynne niepowtarzalne ziołowe masło.
Koniec II wojny światowej to koniec istnienia Izery. Konfliktowa granica polsko-czechosłowacka nie sprzyjała otwartości terenów nadgranicznych dla potrzeb turystyki. Wiejskie domostwa zostały rozebrane, reszta uległa zniszczeniu. Do dziś doskonale zachowały się jedynie fundamenty – niemi świadkowie przeszłości. Jakimś cudem dziesięciolecia PRL-u przetrwała zabudowa dawnej szkoły. W latach 80. ubiegłego wieku odkryli ją studenci WSI z Zielonej Góry (!), adaptując zabytek na osobliwe schronisko.
Oferta schroniska nazwanego Chatką Górzystów wygląda następująco: prądu zasadniczo brak; jak chcesz się umyć, to w strumieniu; wychodek drewniany na dworze; gratis siedzenie przy kominku i wyjątkowa atmosfera. I myślicie, że brakuje amatorów odpoczynku w spartańskich warunkach na łonie dziewiczej przyrody? Nic z tych rzeczy. Chatka słynie jeszcze z naleśników z jagodami, które jakże smakują po trudach wędrówki.



Eksponat z dawnych czasów Wielkiej Izery (Gross Iser),
fragment prawdopodobnie kafla piecowego (barok).
* Czytaj więcej o Wielkiej Izerze
* Wyprawa do ziemi zakazanej. Tajemnice Koberbrunn
Autor tekstu:
Maciej Boryna
Autorzy zdjęć:
Katarzyna Boryna, Maciej Boryna
|